Tak jak wspominałem kilka razy, prezencja i satysfakcja z tego jak wygląda moje auto na zewnątrz jest dla mnie bardzo ważną rzeczą. Wnętrze jeśli nie jest obrzydliwe jest po prostu wnętrzem. Nie wiem dlaczego nie przywiązuje do niego tak wielkiej uwagi skoro to właśnie tą część auta ogląda się najczęściej, przez większość jazdy. Kierując się tą myślą, znajomy kiedy wybierał dla siebie wersje C4 (pierwszej generacji), stwierdził że nie weźmie naprawdę udanego 3-drzwiowego nadwozia, bo nie ma w takiej konfiguracji beżowej tapicerki która mu się strasznie podoba.
Ja znowu jestem z tej grupy która wewnątrz może siedzieć w kuble, a deski może nie być wcale, byle jazda była taka jak się należy (ma być tak jak większość nie lubi: zwrotnie, twardawo, dynamicznie). Natomiast kiedy odchodzę od auta, chcę, muszę się odwrócić i spojrzeć na nie, uśmiechnąć się i poczuć uczucie satysfakcji. Miłe ciepełko. Że to co właśnie zamknąłem i tam stoi, jest moje i w mojej opinii jest boskie!
Jestem generalnie wyczulony na to jak wóz wygląda. Czy to po wyjeździe z fabryki jako "stock", po przerobieniu przez kogoś, czy jako fajnie utrzymany egzemplarz po latach. Dlatego trochę drażni mnie polityka części firm względem tego jak prezentują się ich produkty. Zacznę od mojej niegdyś ulubionej marki którą każdy zna.
Dawniej jak produkowali wozidła, były faktycznie w jednym stylu, ale bez problemu dało się rozróżnić każdy model, segment do którego jest kierowany. Od pierwszej bety serii 6, przez trójeczkę, piątkę i siódemkę. Każda miała jakiś akcent, detal, ale całość kręciła się wokół nerek i okrągłych lamp.
Szczytem i ostatnim momentem, który najbardziej mi się podoba, jest moment kiedy oferowane były E90, E60, E63 i E65. Każda była całkiem inna. Każda była wyjątkowa. Miała swój charakter i była nie do pomylenia z żadnej strony.
A jak to wygląda teraz?
Nie chce mi się tego wrzucać. Ale i tak nie miało by to sensu. Czy to jest 320i, 520i czy 730. Wszystko wygląda tak samo. Zero wyróżnienia.
Na miejscu chopa który płaci 300 tyś za taką limuzynę jak siódemka, był bym lekko zniesmaczony i zdenerwowany że auto jest niemalże takie samo jak to drugie od dna w cenniku.
Dodatkowo jak (potencjalnie) płacę za coś, to za to żeby było to coś wyjątkowego, coś fajnego. Nie było to rozciągniętym projektem. Czyms klepanym z jednej sztancy, tylko w różnych wymiarach.
Najgorsze jest to że taki sposób produkcji jest coraz popularniejszy. Efektem tego są:
- Porszawki które niezależnie czy jest to maszyna do łykania zakrętów, pseudo-terenówka czy limuzyna dla prezesa, wszystkie są takie same.
- Audi które też trzeba mierzyć metrem w celu odróżnienia A4 od A6, pierwszego Q5 od Q7.
- Aston Martin'y które mimo 10 wersji są takie same (mimo że samo auto jest śliczne)
- VW który jeden zestaw lamp i przednich atrap wkłada na budę o odpowiednim kształcie.
A przecież idzie zrobić to tak jak się należy.
Zaczynając od popularnego Forda który mimo że przednie lampy ma prawie takie same w Focusie i Fieście, to jednak wygląda to ok, i każdy wóz jest dość charakterystyczny.
Alfa która potrafi tak zrobić każde auto że mimo zdjęcia znaczka, jest tak charakterystyczna i wyróżniająca się na tle innych marek, innych modeli jak mało co na drogach. Nigdzie indziej felgi w charakterystycznym kształcie nie wyglądają dobrze. Widać że nie tam jest ich miejsce.
A mistrzem tego wszystkie jest Mercedes, który pomimo tego że ostatnio przesadza z paskami ledowymi i innymi kształtami na swoich wozach, to jednak przez lata potrafił zostawić swój akcent na wszystkim co opuszczało ich fabryki.
Niezależnie czy była to śmieciarka z kabiną Atego, Citaro wbarwach MZKP, żółty Sprinter czy czarny S-class. Wszystkie maszyny mają kształt i detale które mówią nam że jest to Mercedes.
I jest tak od lat.
Nigdy nie byłem fanem modeli MB. Uważałem je za tapczany wyposażone w duży motor. Nie za auta sportowe wyposażone w wygodny fotel. Ale przez ostatnie lata przeszły dużą zmianę.
Tak jak kiedyś mógł szokować widok 190 "osiołka" w wydaniu Cosworth, tak dziś nikogo nie dziwi AMG C-class.
Podsumowując.
Wiem że wszystko idzie w kierunku unifikacji. Ale jak mam brać na poważnie markę, producenta który nawet w kwestii wyglądu nie chce odróżnić auta "dla żony na zakupy", od najdroższej limuzyny w ofercie? Za co miał bym mu zapłacić? Za co szanować?
Kiedy wracając do mieszkania się odwracam i nie mogę wyłapać swojego auta w tłumie takich samych.
Nie chce mi się tego wrzucać. Ale i tak nie miało by to sensu. Czy to jest 320i, 520i czy 730. Wszystko wygląda tak samo. Zero wyróżnienia.
Na miejscu chopa który płaci 300 tyś za taką limuzynę jak siódemka, był bym lekko zniesmaczony i zdenerwowany że auto jest niemalże takie samo jak to drugie od dna w cenniku.
Dodatkowo jak (potencjalnie) płacę za coś, to za to żeby było to coś wyjątkowego, coś fajnego. Nie było to rozciągniętym projektem. Czyms klepanym z jednej sztancy, tylko w różnych wymiarach.
Najgorsze jest to że taki sposób produkcji jest coraz popularniejszy. Efektem tego są:
- Porszawki które niezależnie czy jest to maszyna do łykania zakrętów, pseudo-terenówka czy limuzyna dla prezesa, wszystkie są takie same.
- Audi które też trzeba mierzyć metrem w celu odróżnienia A4 od A6, pierwszego Q5 od Q7.
- Aston Martin'y które mimo 10 wersji są takie same (mimo że samo auto jest śliczne)
- VW który jeden zestaw lamp i przednich atrap wkłada na budę o odpowiednim kształcie.
A przecież idzie zrobić to tak jak się należy.
Zaczynając od popularnego Forda który mimo że przednie lampy ma prawie takie same w Focusie i Fieście, to jednak wygląda to ok, i każdy wóz jest dość charakterystyczny.
Alfa która potrafi tak zrobić każde auto że mimo zdjęcia znaczka, jest tak charakterystyczna i wyróżniająca się na tle innych marek, innych modeli jak mało co na drogach. Nigdzie indziej felgi w charakterystycznym kształcie nie wyglądają dobrze. Widać że nie tam jest ich miejsce.
A mistrzem tego wszystkie jest Mercedes, który pomimo tego że ostatnio przesadza z paskami ledowymi i innymi kształtami na swoich wozach, to jednak przez lata potrafił zostawić swój akcent na wszystkim co opuszczało ich fabryki.
Niezależnie czy była to śmieciarka z kabiną Atego, Citaro wbarwach MZKP, żółty Sprinter czy czarny S-class. Wszystkie maszyny mają kształt i detale które mówią nam że jest to Mercedes.
I jest tak od lat.
Nigdy nie byłem fanem modeli MB. Uważałem je za tapczany wyposażone w duży motor. Nie za auta sportowe wyposażone w wygodny fotel. Ale przez ostatnie lata przeszły dużą zmianę.
Tak jak kiedyś mógł szokować widok 190 "osiołka" w wydaniu Cosworth, tak dziś nikogo nie dziwi AMG C-class.
Podsumowując.
Wiem że wszystko idzie w kierunku unifikacji. Ale jak mam brać na poważnie markę, producenta który nawet w kwestii wyglądu nie chce odróżnić auta "dla żony na zakupy", od najdroższej limuzyny w ofercie? Za co miał bym mu zapłacić? Za co szanować?
Kiedy wracając do mieszkania się odwracam i nie mogę wyłapać swojego auta w tłumie takich samych.
Uff, już myślałem, że coś z moją umiejętnością rozpoznawania aut nie tak, bo prawie wszystko mi się wydaje takie same. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja tak mam. Generalnie bardzo się zgadzam. Tyle, że za najlepsze czasy designu BMW uważam drugą połowę lat 90-tych. Kiedy w ofercie były E36 i późniejsze E46, E39 (które do dziś uważam za jedno z najładniejszych BMW), E38 i pierwsza generacja Z3.
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze jedno:
"Aston Martin'y które mimo 10 wersji są takie same (mimo że samo auto jest śliczne)"
Ja bym raczej napisał:
"Aston Martin'y które mimo 10 wersji są takie same (i wszystkie paskudne)" ;)
Fakt. Jeśli miał bym wybrać M5 z tych dwóch, też bym wybrał atramentowe E39 ;)
UsuńEuropejskie 5l V8 musi robić robotę! :D A przy tym jest to takie w miarę dyskretne auto, z tym spojrzeniem gangstera (bo oczywiście mowa o roczniku 2000 w górę).
Jak ktoś kiedyś powiedział "taki mamy klimat" wszystko podąża za trendami, modą itp. i niestety musimy się do tego przyzwyczaić, czasy pięknych, kanciastych aut raczej nie wrócą.
UsuńNie wiem czy w kierunku unifikacji, czy nie. Wiem że to wszystko idzie w złym kierunku.
OdpowiedzUsuńCo by nie było to faktycznie wiele osób również u nas kupuje auta wzrokiem ale potrafi to być niestety zgubne. Ja jestem zdania, że najlepiej jest zabrać ze sobą kogoś kto się zna na mechanice. Warto również zrobić to co napisano w https://kioskpolis.pl/gdzie-sprawdzic-samochod-przed-kupnem/ czyli sprawdzić auto jeszcze przed zakupem.
OdpowiedzUsuń