piątek, 13 grudnia 2013

Ulga...

http://p3.wawalove.pl/p3.wawalove.pl/dcf9b8631b99bdbbcab30f443df093ca.jpg
... bo widzę że u mojego klienta mają burdel (w związku z przejęciem) jeszcze większy niż ja u mnie. Przekłada się to na odrzucenie moich lokalizacji na dalszy plan, a mi daje to czas na ich naprawę. Co też skutecznie dziś robię! Daje mi to duży luz psychiczny bo zaczynam wychodzić z wszystkim na prostą. Dodatkowo dzięki temu jest miejsce w mojej głowie na stare pierdoły typu co mi nie pasuje w życiu...

Ale kiedy indziej sobie to spisze. Dziś zajmuje się ambitnie robotą, nie opierdalam się, tylko cioram jak wół w kołchozie!

Za to w między czasie dowiedziałem się że jestem wyjątkowo głośny jak rozmawiam przez telefon. A przecież staram się być najciszej jak się da, a poziom dB jaki emituje jest przystosowany do tego co jest w stanie odebrać z telefonu osoba na drugim końcu połączenia. No najwyraźniej mimo to, stwarzam duży dyskomfort współzatrudnionym, bo kiedy okazało się że musimy zrobić przemeblowanie żeby zmieścić jeszcze dwie osoby do biura, absolutnie nikt nie chce siedzieć w mojej okolicy "bo rozmawiam głośno". Nie jestem sam z tym problemem bo kolega z biurka obok ma funkcję podobną, czyli też wisi na telefonie znaczne ilości czasu. I mimo że w moim mniemaniu rozmowa w jego wykonaniu to pokaz opanowania, cierpliwości i cichego tonu, to jednak cokolwiek głośniejsze od wentylatora laptopa jest uznawane za niewygodne i przeszkadzające.

Ludzie są spoko i sympatyczni, itp, itd. Ale najwyraźniej wychowani w o wiele cichszym otoczeniu i domostwu niż Ja. Dla mnie tutaj w biurze jest aż za spokojnie. Leci niby radio, ale tak że go nie słychać. To powoduje u mnie przymykanie się oczu. A ja żeby temu zapobiec puszczam najgłośniej jak się da coś dynamicznego, zaczynając na Limb Bizkit, kończąc na Rammsteinie.

W ten sposób mija kolejny dzień, piątkowy! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz