Idzie wiosna. Kwartalna premia. Czas lansu.
Idealny moment żeby wszystkie zarobki przepuścić na różne pierdoły w aucie. Priorytetem na temat którego się rozpowiadam, o którym marzę, którego nie potrafię się doczekać, jest konkretny remont blacharski progów i okolic.
Bo o ile reszta auta nie wygląda aż tak strasznie bardzo. Tak strasznie bardzo wygląda dól, niczym ulepiony z papier-mâché o kolorze czarno-rudym. Kiedy jeszcze pracowałem jako handlowiec odwiedzałem naprawdę wiele firm na temat których wyrobiłem sobie zdanie takie czy inne. Chyba w moich okolicach nie ma firmy w której przynajmniej raz nie byłem z ofertą, lub sami się do mnie nie zgłosili. Jednym z nich była stosunkowo mało znana ale bardzo profesjonalna firma zajmująca się serwisem pewnej marki (nie ASO) oraz bardzo drobiazgowymi i konkretnymi remontami blacharskimi.
Wiem że cena jaką na wstępie mi zaproponowali nie jest może hiper okazją. Ale też wiem że skoro serwisuje się u nich auta które w drodze do salonu sprzedaży zostały na LOHR'e uszkodzone, muszą to robić naprawdę dobrze.
Fajne było w pracy handlowca to że mogłem obejrzeć wiele miejsc do których zwykły śmiertelnik nie ma dojścia. Obejrzałem od A do Z oba zakłady Mieszko w Raciborzu (od tamtej pory mam pewność że śmiało można jeść ich wyroby, mam spokój ducha objadając się słodyczami), kilka zakładów przemysłowych, zamknięte resztki przeznaczone do wyburzenia w Zabrzańskim Kokso-kombinacie, oraz między innymi warsztat i zaplecze firmy której chce powierzyć mojego buczka.
Na sali stały różne maszyny. Od amerykańskich klasyków rozebranych do zera, przez absolutnie odpicowane i odrestaurowane W123, nowe Rapidki tydzień po prowadzeniu na rynek (czy wspominałem już o całej LOHR'e porysowanych autek w drodze do salonu?), po kaszle na cytrynkach, odbudowane z nowymi elementami chromowanymi.
Istna uczta dla oczu. Wszystko jak nowe (kiedy już jest złożone), albo rozebrane do zera na części pierwsze. Od Amerykańca po kaszla który by mógł cały i złożony wjechać w bagażnik tego pierwszego. Część gratów których nie byłem wstanie rozpoznać przez stan dekompletacji była powieszona na Autorobot'ach lub czekała w kolejce do wypas komory lakierniczej po sąsiedzku.
Dopełnieniem jest pełno aktualnych i starych certyfikatów, szkoleń i innych podziękowań które wiszą wszędzie.
To wszystko zaowocowało tym że jeśli mam wydać moje ciężko zarobione pieniądze, to w firmie gdzie się robi wszystko dobrze, a ja nie będę się bać po nocach czy mi czegoś nie uszkodzą Bo wie pan (splunięcie). Młody był sam bo silnik w tej kaczce rozbierałem. Tą tapicerkę jak podszyjemy, szynę fotelu przyspawamy a przewody nivo płatamy, to nie będzie śladu po tej kątówce.
Ale z ciekawości podjechałem wczoraj do warsztatu gdzie był kolega z pracy mojego przyjaciela (wiem jak to brzmi...). I podobno zrobili mu tam ćwiartkę dobrze i tanio. No nie byłbym sobą jakbym nie sprawdził, nawet dla faktu znania ceny konkurencji w celu targowania się.
Więc podjeżdżam wg wskazówek kumpla, i trafiłem za 2 placami z betonu z porozbieranymi budynkami wszelakiego zastosowania dookoła. Nie szata zdobi człowieka. Dla przykładu kuzyn w swoim prywatnym garażu potrafi zrobić takie cuda z farbami i innymi rzeczami, że nie mogłem wyjść z podziwu co potrafi uratować i wyciągnąć.
Dajmy szanse, zagadujemy. Trafiłem tak że kierownika nie było i nie wiadomo kiedy będzie nazat. Ale Pan szanowny który najwyraźniej jest wykonawcą tych usług luźno ze mną pogadał co i jak. Cena którą tak π * drzwi zaproponował, faktycznie była bardzo konkurencyjna. Ale potem zaczęliśmy pogawędkę na temat samego sposobu wykonywania tej usługi.
To tu, to tamto. A wie Pan tu sąsiad - halę dalej - rozbiera właśnie takie be em wu, to jak progi będą okej to nie będzie trzeba nowych kupować.
W tym momencie już wiedziałem że nie ma sensu dalsza rozmowa. I tak tylko z czystej ciekawości przeszedłem się dalej z nim do tego rozbieranego be em wu, bo może trafią się jakieś graty których mi brak. Ostatecznie okazało się że coś tam rozbierają, nawet było to też w Touringu. Szkoda że było to E39. No, ale seria 5 to seria 5. Golf to wiadomo że trójka to trójka a to to jakieś takie niewiadomo jakie.
Ten przejaw ignorancji na dobre utrwalił mnie w przekonaniu że nawet za 800zł nie zlecę roboty panom w w.w. warsztacie. Może gdybym chciał utrzymać przy życiu mojego starego trupa i za 300zł złożyli by mu podłogę z pobliskiego przystanku autobusowego i metalowych śmietników, sprawa by wyglądała inaczej. Ale w sytuacji kiedy chce auto odbudować w stanie przynajmniej dobrym, i nie chce za 2 lata znowu widzieć lewarka wewnątrz progu, propozycja składania moich progów z 15-letniej E39 jest przynajmniej nie na miejscu.
Więc patrzcie gdzie oddajecie auto! Bo nie wszystko idzie zrobić samodzielnie, albo nie zawsze ma to sens. A zapłacić kasę a potem wadzić się o to ze specem, to też bez sensu.
Pozdrawiam!
Idealny moment żeby wszystkie zarobki przepuścić na różne pierdoły w aucie. Priorytetem na temat którego się rozpowiadam, o którym marzę, którego nie potrafię się doczekać, jest konkretny remont blacharski progów i okolic.
Bo o ile reszta auta nie wygląda aż tak strasznie bardzo. Tak strasznie bardzo wygląda dól, niczym ulepiony z papier-mâché o kolorze czarno-rudym. Kiedy jeszcze pracowałem jako handlowiec odwiedzałem naprawdę wiele firm na temat których wyrobiłem sobie zdanie takie czy inne. Chyba w moich okolicach nie ma firmy w której przynajmniej raz nie byłem z ofertą, lub sami się do mnie nie zgłosili. Jednym z nich była stosunkowo mało znana ale bardzo profesjonalna firma zajmująca się serwisem pewnej marki (nie ASO) oraz bardzo drobiazgowymi i konkretnymi remontami blacharskimi.
Wiem że cena jaką na wstępie mi zaproponowali nie jest może hiper okazją. Ale też wiem że skoro serwisuje się u nich auta które w drodze do salonu sprzedaży zostały na LOHR'e uszkodzone, muszą to robić naprawdę dobrze.
Fajne było w pracy handlowca to że mogłem obejrzeć wiele miejsc do których zwykły śmiertelnik nie ma dojścia. Obejrzałem od A do Z oba zakłady Mieszko w Raciborzu (od tamtej pory mam pewność że śmiało można jeść ich wyroby, mam spokój ducha objadając się słodyczami), kilka zakładów przemysłowych, zamknięte resztki przeznaczone do wyburzenia w Zabrzańskim Kokso-kombinacie, oraz między innymi warsztat i zaplecze firmy której chce powierzyć mojego buczka.
Na sali stały różne maszyny. Od amerykańskich klasyków rozebranych do zera, przez absolutnie odpicowane i odrestaurowane W123, nowe Rapidki tydzień po prowadzeniu na rynek (czy wspominałem już o całej LOHR'e porysowanych autek w drodze do salonu?), po kaszle na cytrynkach, odbudowane z nowymi elementami chromowanymi.
Istna uczta dla oczu. Wszystko jak nowe (kiedy już jest złożone), albo rozebrane do zera na części pierwsze. Od Amerykańca po kaszla który by mógł cały i złożony wjechać w bagażnik tego pierwszego. Część gratów których nie byłem wstanie rozpoznać przez stan dekompletacji była powieszona na Autorobot'ach lub czekała w kolejce do wypas komory lakierniczej po sąsiedzku.
Dopełnieniem jest pełno aktualnych i starych certyfikatów, szkoleń i innych podziękowań które wiszą wszędzie.
To wszystko zaowocowało tym że jeśli mam wydać moje ciężko zarobione pieniądze, to w firmie gdzie się robi wszystko dobrze, a ja nie będę się bać po nocach czy mi czegoś nie uszkodzą Bo wie pan (splunięcie). Młody był sam bo silnik w tej kaczce rozbierałem. Tą tapicerkę jak podszyjemy, szynę fotelu przyspawamy a przewody nivo płatamy, to nie będzie śladu po tej kątówce.
Ale z ciekawości podjechałem wczoraj do warsztatu gdzie był kolega z pracy mojego przyjaciela (wiem jak to brzmi...). I podobno zrobili mu tam ćwiartkę dobrze i tanio. No nie byłbym sobą jakbym nie sprawdził, nawet dla faktu znania ceny konkurencji w celu targowania się.
Więc podjeżdżam wg wskazówek kumpla, i trafiłem za 2 placami z betonu z porozbieranymi budynkami wszelakiego zastosowania dookoła. Nie szata zdobi człowieka. Dla przykładu kuzyn w swoim prywatnym garażu potrafi zrobić takie cuda z farbami i innymi rzeczami, że nie mogłem wyjść z podziwu co potrafi uratować i wyciągnąć.
Dajmy szanse, zagadujemy. Trafiłem tak że kierownika nie było i nie wiadomo kiedy będzie nazat. Ale Pan szanowny który najwyraźniej jest wykonawcą tych usług luźno ze mną pogadał co i jak. Cena którą tak π * drzwi zaproponował, faktycznie była bardzo konkurencyjna. Ale potem zaczęliśmy pogawędkę na temat samego sposobu wykonywania tej usługi.
To tu, to tamto. A wie Pan tu sąsiad - halę dalej - rozbiera właśnie takie be em wu, to jak progi będą okej to nie będzie trzeba nowych kupować.
W tym momencie już wiedziałem że nie ma sensu dalsza rozmowa. I tak tylko z czystej ciekawości przeszedłem się dalej z nim do tego rozbieranego be em wu, bo może trafią się jakieś graty których mi brak. Ostatecznie okazało się że coś tam rozbierają, nawet było to też w Touringu. Szkoda że było to E39. No, ale seria 5 to seria 5. Golf to wiadomo że trójka to trójka a to to jakieś takie niewiadomo jakie.
Ten przejaw ignorancji na dobre utrwalił mnie w przekonaniu że nawet za 800zł nie zlecę roboty panom w w.w. warsztacie. Może gdybym chciał utrzymać przy życiu mojego starego trupa i za 300zł złożyli by mu podłogę z pobliskiego przystanku autobusowego i metalowych śmietników, sprawa by wyglądała inaczej. Ale w sytuacji kiedy chce auto odbudować w stanie przynajmniej dobrym, i nie chce za 2 lata znowu widzieć lewarka wewnątrz progu, propozycja składania moich progów z 15-letniej E39 jest przynajmniej nie na miejscu.
Więc patrzcie gdzie oddajecie auto! Bo nie wszystko idzie zrobić samodzielnie, albo nie zawsze ma to sens. A zapłacić kasę a potem wadzić się o to ze specem, to też bez sensu.
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz