piątek, 29 sierpnia 2014

Coś tu jest nie tak!

Na rozgrzewkę rzucę coś co mnie męczy i nurtuje od jakiegoś czasu.

Oczywiste jest że pewne rzeczy bardziej pasują do duetu z innymi, z innymi mniej.
Taka czekolada np. świetnie komponuje się z wafelkiem poprzekładanym lodami, lub w jogurcie jako wiórki.

Ale np. ser pleśniowy wg wielu już najlepszym połączeniem dla czekolady nie jest (IMHO słusznie). Znowu niektórzy uważają że smakuje całkiem dobrze.

Uwielbiam czekoladę, mogę całą tabliczkę wciągnąć za jednym, krótkim (10minutowym) posiedzeniem. Serki pleśniowe również bardzo poważam i zajadam w różnej formie, od prostej, krojonej prosto z kółeczka, po kanapki, sałatki itp. Ale razem jakoś tego nie widzę.
Znowu moja po części konserwatywna i prostoliniowa natura daje znać o sobie.
Nawiązać chciałem oczywiście do tego co się widuje na drogach i na rynku motoryzacyjnym.

Coupe – z definicji ma być autem o sportowym zacięciu, dynamicznej linii. Mieć pazur. W wersji cabrio dodatkowo cieszyć przejażdżkami z otartym dachem, wiatrem we włosach i słońcem na twarzy.

Dieselek – zaczynał karierę jako wersja silnikowa o gorszych osiągach i niskiej kulturze pracy, ale w zamian miał to wszystko rekompensować zwiększoną niezawodnością i niższymi kosztami eksploatacyjnymi. Z czasem kultura i dynamika zostały w znaczny sposób poprawione, temat trwałości pominę, przy tym wszystkim została zachowana niska konsumpcja paliwa.

Pojedynczo brane pod uwagę, są to świetne rzeczy. Każda z osobną jest super. Ale dlaczego ktoś postanowił to połączyć?

Dlaczego ktoś stwierdził że kiedy jadę swoim kabrioletem, chcę słuchać dźwięku 4 garowego Diesla który na postoju wydaje ten charakterystyczny dźwięk? Dlaczego stwierdzili że podczas przyśpieszania, nikt nie dostrzeże tego czarnego dymku puszczanego za wozem.
Do głowy przyszło mi to kiedy widziałem jak kobita stoi w korku w swoim VW Eos, i słucha dźwięku młotków tłukących po bloku silnika wydobywającego się spod maski. A ponieważ najwyraźniej auto miało parę kilometrów przejechane, każde podciągnięcie do przodu wytwarzało ładną chmurkę czarnego dymu. Oczywiście chmurką potem Panią goniła, bo tak „się ułożył” wiatr.

Lubię silniki o zapłonie samoczynnym (że tak się wyrażę). Naprawdę! Sam miałem swojego turboklekota. Ale również uważam że niektóre rzeczy mimo że są do zrobienia, nie powinny powstawać. Tak jak do Gallardo nikt nie włożył Diesla, tak nie powinni tego wkładać do małego Coupe. Niezależnie czy jest to E46 w wersji 330d czy Eos.

Kiedyś nabijano się z Diesla w limuzynie. Stare klekoty o kulturze pracy młota pneumatycznego, faktycznie mogły się kojarzyć z Kamazami i innymi wynalazkami ciężarowymi a nie np z Mercedesem Grosser'em który miał być oznaką statusu, budzić respekt. Jednak dzięki rozwojowi techniki część rzeczy się zmieniła. Czyż współcześnie nie jest to doskonałe połączenie?  Ja wiem że można wsadzić turbo benzynę o pojemności minimum 3l. Ale takie 4,2 TDI w A8 podobno urywa łeb u samej dupy! Szarpie te przeszło dwie tony, jak nic innego. Tutaj ten moment, ta moc, mają sens i nie będzie przy tym całość żłopać paliwa w ilościach jakie są wstanie zaspokoić zapotrzebowanie np. Estonii.

Wypominając dalej takie bezsensowne połączenia. 3 cylindrowy EcoBoost od Forda (pomijając już samą opinię o silniku) doskonale nadaje się do Fiesty, Ka, z biedą do podstawowego wydania Focusa. Ale ktoś stwierdził że dlaczego go nie montować w Mondeo? Jako zastępstwo do 1,6?
Sam fakt że ktoś w auto rozmiaru i masy Mondeo współcześnie wsadza 1,6 jest kontrowersyjny. A litrowa turbo kosiarka to już całkiem poroniony pomysł!

Jaguar podobno poszedł tą samą drogą i wsadził do XJ’ta 2l wolnossącą benzynę. Wyobrażasz sobie dwulitrową l S-class albo siódemkę? Ktoś w Jaguarze sobie to nie dość że wyobraził, to jeszcze przepchnął przez wszystkie działy i kazał wyprodukować! Wytrwały skurczybyk.

Nie odezwę się na temat poronionego pomysłu jakim jest X6. Co gorsza ten twór podoba się ogromnej ilości ludzi…

No dobra! Podejmę temat!
X6 jest najbardziej absurdalnym pomysłem jaki kiedykolwiek wyjechał na drogę!

Gigantyczne, ciężkie ciulstwo powstałe na bazie niedorobionej terenówki, w którym zachowano masę, wysoki środek ciężkości, ale zmniejszono kabinę, zmniejszono ilość pasażerów do 4, a wszystko postanowiono nazwać „sportowym”!

Co gorsza ludzie jakich uważałem za zdroworozsądkowych, mówią że takie coś im się podoba! Co oczywiście znacznie koryguje moją ułożoną opinię o kimś. Co by nie mówić, gust motoryzacyjny bardzo wiele mówi o kimś.

W głowie kłębiło mi się więcej tego typu porównań, ale ostatecznie tylko to mi się przypomniało.
Więc ja pozostanę przy swoim zdaniu, że czekolada fajnie smakuje np. z dobrym nadzieniem, lub bakaliami. A ser pleśniowy może być dobrą przekąską lub częścią śniadania.

3 komentarze:

  1. No jak to, po co diesel w cabrio lub coupe!? Takiego auta nie kupuje się by słuchać dźwięku silnika. Je się kupuje, żeby sąsiedzi zazdrościli ultraprestiżu. A jak się jeszcze tym sąsiadom powie, że takie auto mało pali, to już sąsiad kombinuje, jak w swoim Passacie Variant 1.9 TDi uciąć trochę dachu, napchać szpachli i też mieć coupe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ultraprestiż - bardzo trafne określenie :D uśmiechnąłem się!
      Sąsiedzi pewnie by się nabijali że jak nie mogą mieć full-size auta w kombiaku, wsieli jakąś małą pokrakę bez dachu, byle w TeDeUku było!

      Małe kabrio! Super! Ale znacznie fajniejsze było by tam jakieś TSI (jeśli już mowa o Eos) niż jakieś TDI ;\

      Usuń
  2. To ja tylko krótko:
    - jest firma w Niemczech, która bierze stare Merce i pakuje do nich współczesną technikę MB, z zachowaniem 100% wyglądu oryginału. No, może jakieś wskaźniki, biegałka...jedną z ich propozycji/realizacji które widziałem w necie jest W111 z V8 CDI. Inny przykład - Chevy Blaze K5; po zdjęciu plastikowego dachu był pełnosprawnym kabrio, a jako opcje silnikowa wystepował V8 6,6 diesel :-) Tak, w sumie nie mam wiele przeciwko połączeniu cabrio+diesel.
    - w sklepach od jakiegoś czasu na stoisku nabiałowym zaroiło się od serków twarogowych/kanapkowych, właśnie z takimi dziwacznymi połączeniami jak powyżej. OHYDA!
    - a skoro jesteśmy przy ohydzie - X6!!! Brakuje mi słów, by określić wystarczająco negatywnie ten wyrób samochodopodobny, jak i osoby, którym się podoba. I naprawdę - w Szczecinie jeździ ich sporo, WSZYSTKIE CZARNE!
    Muszę się napić, w końcu sobota wieczór, wreszcie usiadłem i nie mam nic zrobić :-)

    OdpowiedzUsuń