piątek, 6 czerwca 2014

Masakra czasowa i wyprawa autobusem!


Ostatnio dzieje się niesamowicie wiele. Szkoda że wszystko to dzieje się w pracy a nie w temacie mojego Buczka. Nie będę już zatruwać tak jak kiedyś na temat tego ile to godzin przy jakże złej pracy spędzam. Jest zapierdziel! Mam nadzieję że się to opłaci. Tymczasowo niestety nie mam chwili i siły wrzucać większej ilości notek, a naprawdę mam o czym pisać!

Zacznę jednak od tego że  w moim biurze jest niemałe przemeblowanie i teraz siedzę na samym środku pokoju, wśród nastu ludzi. Niby nic, mają być parawany takie nad monitor żeby zachować jakąś dyskrecję. No właśnie… mają być. Na razie nie ma a wszystko co robię widzi spokojnie z 5 osób za mną. Ale na szczęście jest taki zajob że nie mam nawet czasu przeczytać co się dzieje na fejsie, innych stronkach czy demotach a jak wchodzę do domu to albo pracuje dalej albo umieram. W tej chwili piszę bardzo ważnego i treściwego maila w Wordzie do klienta :P

Ale z rzeczy które ostatnio się przydarzyły i które chce spisać na świeżo, najciekawszym była…
Wyprawa autobusem!


Mianowicie nigdy nie musiałem jakoś specjalnie regularnie jeździć komunikacją miejską. Wszędzie zawsze miałem blisko. Czy do to przedszkola czy do liceum, nie miałem dalej jak 10 minut leniwym spacerkiem. Na uczelnie jeździłem samochodem z ziomkami, lub potem sam swoim trupiszczem. Nawet nigdy nie miałem swojego miesięcznego biletu! Ale nie znaczy to że busami nie jeździłem. Kiedy trzeba było dojechać do czarnej stolicy Śląska na imprezę do znajomych, lub zwyczajnie miało się lenia i nie chciało się dymać 40 minut do dziewczyny, jechało się zbiorkomem.

Niesamowite ile od tamtej pory się zmieniło! Zaczynając od tego jak bardzo się rozleniwiłem i przyzwyczaiłem do posiadania swoich 4 kółek (przynajmniej jednego zestawu). Kończąc na tym jaki postęp nastąpił w jakości samych pojazdów które mają na sobie logo KZK GOP. Ikarusy to teraz rarytasy, które są dobijane albo na liniach nocnych, albo na transportach debili z szalikami na mecz (jeszcze nie widziałem pojazdu który wrócił z kompletem okien po takim kursie).

Pierwszym powiewem nowoczesności były DAB’y. Normalno-wysoko-podłogowe, ale z automatem, o innych kształtach, trochę cichsze. Dalej w użytku. Dalej podobają mi się.

Ale jechałem Solarisem! Pamiętam jak ludzie (dokładniej to polaki-cebulaki-malkontenci) stękali, jakie to nie są składaki. Że zbierają części i robią z tego potem busa, wielkie mi chalo. A ja się pytam, jak inaczej zrobić takie coś? Każdy pojazd jest praktycznie od podstaw zamawiany przez przedsiębiorstwo które go zamówiło. Ilość miejsc, ich rozkład tapicerka, wszystko jest do dopasowania. To samo dotyczy napędu czyli skrzyni biegów, silnika i ich typów.

Jak dla mnie wszystko zdało test na piątkę! Najstarsze konstrukcje mają już 14 lat. Jest to kawał czasu, a dalej bez pierdnięcia jeżdżą. Ba! Byłem pod wrażeniem jaka cisza i spokój panuje w środku! Ostatnio przekomarzałem się trochę na ten temat z kolegami. Uruchomił się tryb „nowe nigdy nie zrobi tyle km co stare!”. Na to ja odpowiedziałem że Ikarus wcale nie był aż tak wow jak się wydawało. Jeździły długo bo generalnie były niezawodne i opłacalne ekonomiczne, ale jak każdy starszy pojazd miały swoje wady i uroki. Dymek jaki wydostawał się z silnika, różna dynamika w zależności od tego co było wsadzone pod podłogę. Ale klasycznym doznaniem w każdym Ikarusie był wyjący most i telepiące się okna! Nie jechałem takim w którym wszystko by nie furgało i obijało się jak złe, na każdej dziurze.

Natomiast jak to wyglądało w tym Urbinie? Cisza i spokój. Nawet nie trafiłem na stereotypowych gości czyli śmierdzieli czy buców-audiofilów z komórką zamiast dłoni. Bardzo podobało mi się wyprzedzanie innych pojazdów (lub bycie wyprzedzanym przez nie), bo kiedy jechały koło drzwi, można było przez te dupne szklane otwory zobaczyć wszystko jak reklamie. Taki detal, ale mało kiedy mogę sobie tak o popatrzeć, nie prowadząc innego auta. Wtedy również dostrzegłem jak nisko jest podłoga! Ogólnie jak świetną konstrukcją jest cała bryła pojazdu. Ściany są stosunkowo cienkie, podłoga to raptem kawał blachy 20cm nad zolą. Całość jedzie cichutko a wszelakie nierówności asfaltu rozchodzą się po kościach w ciszy i spokoju. Naprawdę jest to kawał solidnej inżynierii! Klepanej w Polsce i sprzedawanej z wielkim sukcesem w całej Europie!

Ciekawe są też przygody-głupoty jakie słychać w takim busie! Akurat wracałem w godzinach powrotnych całej gamy uczniów. I w ten sposób dowiedziałem się:

- dlaczego jedna z nastolatek pisze do kolegi (cytując) „tesh”
- jak to nauczycielka muzyki nie chce spędzać z uczennicą czasu więc każe jej zrobić wypracowanie
- że pożegnanie po angielsku (wymawiane: baj) pisze się „be”
- że można 40 minut, bez przerwy, z jedną osobą gadać przez telefon

Dostrzegłem również kilka taktyk o przetrwanie w miejskiej dżungli. Dla przykładu takie kobiety pierw walą drzwiami wprost na miejsce siedzące kiedy jeszcze reszta wiary stoi i czeka na wolne miejsce w kasowniku, Pani ma już miejscówkę. A kiedy zwolni się kasownik, kulturalnie prosi o skasowanie biletu dla niej.

No i jeszcze jedna rzecz. Prowadzenie takiego 15 tonowego kolosa

Ciekawe jak się jeździ 18 metrowym przegubowcem, który napęd ma na ostatnią oś w przyczepce. Widok bocznej szyby i kierowcy za nią, kiedy jesteśmy w tym samym pojeździe, jest całkiem ciekawy. Trzeba dopisać do listy marzeń! Właśnie w tej chwili oświeciło mnie że nigdy nie jechałem nawet z głupią przyczepą...

No i oczywiście Ja i moje szczęście. Nie obyło się bez kontroli, na szczęście tym razem miałem bilet.

Do zobaczenia! Będę jak wrócę! :)

1 komentarz:

  1. Największym "urokiem Ikarusów" był nagły strzał w zawieszeniu i przechył budy na jedną ze stron. Nawet na zeszłorocznych Dniach Transportu Miejskiego (relacja u mnie w miksie warszawskim) egzemplarz wystawowy to zademonstrował ;)

    OdpowiedzUsuń