wtorek, 16 grudnia 2014

Apacze – turyści z syndromem.

Niestety, świat się zmienia, a ja widzę że zmieniam się z nim. Widzę coraz częściej rzeczy do opisania, które wcale nie są miłe czy fajne i to jest smutna strona tych zmian.

Jedną z takich rzeczy są turyści. I nie chodzi tu o grupkę podstarzałych Niemców którzy chcą obejrzeć co tak ładnie ich dziadkowie i rodzice wysadzali w Polsce, a my to tak ładnie odbudowaliśmy za 130% ceny (bo do Unii wpłaciliśmy znacznie więcej niż dostaliśmy od nich, a jedną z form wsparcia są dotacje na odbudowy). Wynikiem czego zamiast czołgami, najeżdżają na nas swoimi autami klasy wyższej z doczepionymi przyczepami, albo kamperami w cenie mieszkania w centrum Katowic.

Chodzi o tych członków ruchu którzy mają bardzo krótkotrwałą pamięć, albo jej pojemność jest ograniczona. Nazwijmy to syndromem RAM (oznacza całkowicie co innego niż ten RAM znany, ale nie powiem co!).

Czyszczenie i zastępowanie starych danych nowymi następuje za każdym razem kiedy zobaczą coś wg ich uwagi wartego zainteresowania, co znajduje się w pasie drogi lub jest w jego bezpośrednim sąsiedztwie i jest rzeczą absolutnie niespotykaną! Wyjątkową w ich mniemaniu. Czymś dla czego warto zaryzykować w ruchu drogowym.

Dostrzegłem taką zależność odkąd tylko mam prawko. Kiedy jeździłem jako kierowca busa (zawodowo?), starałem się omijać w konkretnych godzinach konkretne trasy lub konkretne kierunki, dzięki czemu nie spotykałem takich dzięciołów i ogólnie z całej doby wyciągałem znacznie więcej godzin bo się przemieszczałem a nie stałem. Niestety teraz zdarza mi się wracać tak jak cały okoliczny rejon pracowniczy i statystyczne natrafienie na członka społeczeństwa z syndromem RAM znacznie wzrasta!

Jak przebiega taki proces?

Załóżmy że taki Apacz jedzie rano do pracy i patrzy jak na budowie węzła DTŚ-DK88 leży kupa żwiru, przygotowana do wyrównania i zagęszczenia. Dostrzeżona przez kierowcę powoduje odpuszczenie gazu, a czasem nawet przyhamowanie, bowiem w głowie takiego kogoś układa się ta myśl:
Jaaaaaa, ale kupa żwiru! Takiej kolorowej to ja dłuuugo nie widziałem!
I tak myśl zostaje zapamiętana.

Mija cały dzień mrówczej roboty, czas leci jak dziki aż następuje ten piękny czas, kiedy można spakować graty i wracać do domciu.

Tak się składa że tym razem proces zwolnienia blokady (parkingowej) następuję znacznie dynamiczniej, w jednej chwili, efektem czego jest sznur aut który jedzie w sumie w całkiem zgrabny sposób. Aż gdzieś w takim korku trafimy Apacza który znowu jedzie w okolicach budowy.

Tym razem jedzie z drugiej strony wiaduktu nad budową, więc widzi coś zupełnie nowego.
OOOOOOOOOOOOOOO! Co to za koparka! Tak majestatycznie podnosi ten piach z tej dziury. Tyle siły!
Oczywiście konsekwencją jest zwolnienie z przelotowych 80 do 4 dyszek. A w głowie następuje zastąpienie kupy piachu koparką. Teraz obiekt jest nieczuły na koparki, lecz na inne źródła piękna. Bowiem pamięć została wykasowana, a następie nadpisana nowymi danymi.

Dalszą historię znacie. Kiedy ktoś zwalnia z przodu, ktoś za nim zwalnia, najczęściej do prędkości niższej. W końcu następuje to co zabija drożność doszczętnie. Jakiś kretyn stanie całkiem. A za nim kolejne 100 aut. Teraz zaczyna się zabawa w stonogę, żabie skoki. I tak aż do rozluźnienia… za godzinę.

Oczywiście rzeczami które wchodzą i wychodzą z pamięci takiego Apacza są inne równie ekscytujące i niespotykane rzeczy. Jak:

  • wóz na awaryjkach bezpiecznie zaparkowany za jezdnią
  • radiowóz (bonus do zwolnienia -30), nieważne że stoją pod biedronką/kebabem/barem na poboczu
  • auto po stłuczce
  • ekipa ogrodników na poboczu
  • roboty drogowe
Wszystko to jest za każdym razem odkrywane na nowo! Każdy normalny człowiek jedzie, nie ogląda się na boki, nie rozciąga szyi jak żuraw, tylko skupia się na jeździe. Ale Apacze za każdym razem, niczym dziecko zaspokajają swoją ciekawość poprzez ostre skupienie na obiekcie zainteresowania.

Może wyjdę (jak zapewne nie pierwszy raz) na nietolerancyjnego cwaniaka, ale kiedy widzę takiego dzięcioła przed sobą który po prostu kark ma skręcony jak kura do snu, a przed nim wszystko już odjechało, odpalam klakson! I nawet jak policja stoi za rogiem/ za 200 metrów/ za mną. Nikt nigdy i nawet palcem nie kiwnął.

Ale wtedy dzieje się rzecz niebywała! Apacze odkrywają pasję rajdowca i nagle zaczynają zapierdalać jak na skręcenie karku. Ty śmiałeś go upomnieć, a on teraz Ci pokaże jaki jest szybki!

Wiecie co bym i wszystkim zrobił…

I tak to w skrócie wygląda z punktu osoby która dba o to żeby w ruchu było płynnie i wszystkim jechało się dobrze, bo sam daję dojechać innym i chcę żeby ten dojazd mi umożliwiono, a nazywany jest marudą, bo nie pozwala innym jechać tak jak chcą. Takie marzenie o drogowej nirwanie.

2 komentarze:

  1. Przyznaj się czy sam czasem też nie jesteś takim Apaczem?
    Każdemu chyba się co jakiś czas zdarza rozglądać na to co się dzieje przy drodze, co oczywiście nie znaczy że z tego powodu trzeba od razu zwalniać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie jestem. Nie chcę być i nie będę, bo nic mnie tak nie drażni jak bezmyślność i samolubnosc na drodze.

      Usuń