poniedziałek, 12 maja 2014

Mikro zlot na zamku w Chudowie.

Ale zacznę od czegoś całkiem innego!

Szykuje sobie poranne śniadanko, w tle gra muzyka z radia, do momentu kiedy zaczyna się blok reklamowy.

Klasyka: hemoroidy, mocz, zatwardzenie i upławy. Aż chce się żyć! I wtem leci reklama Mitsubishi.
Nowy outlander, w limitowanej edycji City Style.
No przecież! Jakie to logiczne i konsekwentne! Powinni iść dalej w miksowaniu oferty i wszystkie osobówki wydać w wersji "2cm wyżej, plastik na nadkolach, offroad pełnym ryjem", oraz włożyć 1,6GDI do L200 i Pajero, a następnie sprzedawać to pod linią Eco Plus.

[Aktualizacja]
Wiem że robią tak wszyscy - miejskie SUV'y. Ale kiedy czytam: Outlander i obok widzę City Line, to nóż w kieszeni się otwiera... Wiem też że Polska ma drogi jakie ma, ale nie są to chyba aż takie bezdroża, prawda? Zwłaszcza w miastach.
[/Aktualizacja]

Czy wspominałem już jak wszystko jest nie tak? No tak! :)

Ale wracając do meritum wpisu.


Wczoraj, w niedzielę na Chudowskim Zamku był mały zjazd klasycznych samochodów.

Sam zamek (mimo takiej nazwy) nie jest czymś rozmiaru Malborka. Nawet Ogrodzieniec jest przy nim gigantyczny. Tak naprawdę jest to jedna baszta z kilkoma metrami muru i placem dookoła gdzie raz na jakiś czas są zorganizowane imprezy. W sumie to pikniki tematyczne. Czasem jest to zlot fanów militariów, czasem święto czekolady, a czasem klasyczne auta. Generalnie jest to okazja żeby odlepić zadek od kanapy/fotela i wybrać się na spacerek.

Jak zawsze, w sobotę piekłem się przy masce a w niedzielę pogoda nie dopisała. Zaczynało delikatnie kropić jak tylko impreza się zaczęła, a ostatecznie wiało fest mocno. Kapuśniaczek zamienił się w mżawkę która cięła z boku napędzana huraganowym wiatrem.

A ponieważ nie mam aparatu wodoodpornego czy Xperzii z serii Z, tylko zwykłego smartfona, zrobiłem raptem kilka fotek i uciekłem.



Wiem że są wśród czytelników fani Cytryn. Nadkola tej pierwszej są po prostu gigantyczne i zdjęcie nie oddaje tego jak wielkim kawałem blachy jest ten element. A gleba DS daję rade. No i te czyste klosze! Ile lat później zamontowano znowu takie coś? :)

 Upalał bym!

 Klasyka. Bo niestety, ale większość wygniła, albo zamieniła się w plastikowe dziwadła.

 Mogę go dopisać do listy "Stare auta które nie są BMW a mógłbym się nimi wozić".

 Ten byłby w liście "Ciekawe, miło popatrzeć, jeździć nim nie chcę." No i te blaty... SO not good.

Wypas pełnym ryjem!


Przypadek? Nie sądzę! (ale i tak każdy wie że pierwsza była Cortina I).


No i coś o czym już pisałem, czyli jeździć aż guma/paliwo się skończy!

Autek było naprawdę dużo, dużo więcej. Ale ponieważ byłem ubrany w arbajty bo wyjechałem wprost z garażu, nie chciałem marznąć i moknąć. Zapakowałem się w buczka i zawinąłem na chatę.

A przez cały weekend działo się dużo, dużo więcej, ale o tym w następnym odcinku!
Miłego tygodnia!

2 komentarze:

  1. Szkoda że nie udało mi się dojechać, ale przynajmniej mogę liczyć na zdjęcia u Beboka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczności!
    oczywiście oprócz tego Vw :-)

    OdpowiedzUsuń